Hyhyyyyy...Nareszczie nadciągnąl dlugo oczekiwany przez moją skromną osobę weekend.I jestem radosna ;)
Ale teraz pora na szkolkowe sprawozdanie.Na matmę się spóźnilam bo okazalo się że żadne z moich rodziców nie może mnie przetransportować.Na przystanku (jaki ten świat maly) spotkalam koleżankę z koni.Zgadalyśmy się o szkole i okazalo się że owa koleżanka kończyla VII.No i doszlo do ostrej wymiany zdań na temat nauczycieli jednak np:wieści o okropności prof.Gottwald nie byly dla mnie nowością.Potem byl wulef na którym nie ćwiczylam(AVE!) a potem PO.na szczęście ominęla mnie konieczność prezentowania na ocenę pozycji bocznej ustalonej więc pena nadziei na lepsze podążylam na przedsiębiorczość.Robiliśmy atwe i przyjemne ćwiczenia o osobowości itp.Potem nastąplo zastępstwo z germanką w ramach fizyki (Jes,jes, jessssssss!) a następnie francuski którego nie byo gdyż madame Piegzik zagadala się ze studentkami.
Następnie z Digą wyruszylam na podbój sklepu zoologicznego.Kupilam klatkę dla przyszlego, nowego czlonka naszej rodziny -chomika. Zakup byl tani jak na to że zawieral kolowrotek, domek i miseczkę na papu.Ale rodzina jest leniwa i nie zawiezie mnie dziś do Tesco.Więc chomik będzie jutro.
Wogle to chcialabym się ubierać jak Diga.Ale czy mi to pasuje??????????????/